Instagram

pin it

Follow Me on Pinterest

piątek, 9 marca 2012

Siostra bliźniaczka odnaleziona w Marsden Woo Gallery w Londynie

Jestem nieuleczalnym przypadkiem  gubienia przedmiotów i to zazwyczaj tych, których utrata  zaraz po uświadomieniu sobie tego faktu, oznacza jakby chwilowe zawalenie się świata:D  (coś jak wpuszczona komórka do wazonu w "Rzezi" Polańskiego;) Mam tu na myśli jedyną parę kluczyków do samochodu bo zapasowa dorabia się już któryś miesiąc. Komórkę, która jest oczywiście na wyciszeniu, bo po co można by zadzwonić i spróbować znaleźć ją szybciej albo portfel z całą armią kart kredytowych i dokumentów, których wyrabianie na nowo powoduje natychmiast szereg chaotycznych ruchów w celu błyskawicznego znalezienia zguby:) Wpadam wtedy w charakterystyczną panikę, która zwykle łączy się z neurotycznym przewracaniem torebki do góry nogami co powoduje jeszcze większy chaos i wrażenie,że brakuje w niej jeszcze tylko pani wykonującej najstarszy zawód świata i szczura :)W tej ostatecznej chwili kiedy wszelka nadzieja mnie opuszcza rozpoczynam desperacką modlitwę do Św.Antoniego, która o dziwo zawsze działa :) i nie wiedzieć dlaczego Św. Antoni ni z gruchy ni z pietruchy podrzuca mi zagubioną rzecz. Tak, jestem tego pewna podrzuca, bo skąd nagle w miejscu odwiedzonym i przeszukanym przeze mnie milionowy raz nagle pojawia się to, czego przed chwilą z całą pewnością jeszcze tutaj nie było?:D
Bywają jednak też takie dni, kiedy nie tylko gubię ale udaje mi się coś znaleźć a nawet odkryć :) i właściwie o tym będzie ten post.
Kiedy znalazłam w sklepie z używanymi pierdołami stary ale bardzo efektowny bujany fotel, nie wiedziałam jeszcze, że stanie się on początkiem historii o odnajdowaniu się. Żałuję tylko, że nie zrobiłam zdjęcia przed, kiedy to jeszcze był czerwony, odrapany i z zatęchłą poduchą. Mam za to zdjęcia po liftingu :D

Jestem bardzo dumna z mojego bujaka bo wyszedł fantastico i będzie wkrótce rok odkąd narodził się na nowo. O jego przeszłości wiem tylko tyle, że został znaleziony na jakimś strychu niemieckiego domu. Zastanawiałam się kto wcześniej się na nim bujał z kubkiem kawy :D no może jednak się nie bujał  z tą kawą bo niestety mi  nie udała się ta sztuka  :D  
I kiedy już bujałam się tak w swoim fotelu, zupełnie niedawno natknęłam się na artykuł na  http://www.yatzer.com/Taking-The-Chair-by-Caroline-and-Maisie-Broadhead-at-the-Marsden-Woo-gallery o nietypowej wystawie inspirowanej płótnami między innymi takich artystów jak Margritte czy Velasques, w której głównym bohaterem jest krzesło. I to w dodatku krzesło, które najprawdopodobniej jest zagubioną siostrą bliźniaczką, rozdzieloną kiedyś z bratem bujakiem.
Caroline Broadhead autorka tego show dokonała reorganizacji  oryginalnych płócien i sfotografowała nowe aranżacje, wykorzystując do tej scenografii używane stare krzesła co dało interesujący efekt.




Występujące w tym artystycznym przedsięwzięciu krzesła z second handu p. Caroline Broadhead odnawiała i nadawała im drugie życie nie wiedząc z całą pewnością, że mają gdzieś w świecie swoich zagubionych i odnalezionych braci czy siostry. Mój bujak bardzo urósł kiedy dowiedział się, że ma siostrę i do tego artychę, którą można oglądać w Marsden Woo Gallery w Londynie http://www.marsdenwoo.com/broadhead/cb5.htm. Nie omieszkam odwiedzić tej galerii kiedy będę u mojej siostry w Londynie , żeby pozdrowić rodzinkę :D